Parowozownia przeżywała oblężenie, bo tegoroczną, pierwszą od kilku lat Paradę Parowozów obserwowało co najmniej kilka tysięcy mieszkańców i turystów. Szef instytucji zapowiada, że kolejne wydarzenia są w planach i podkreśla, że obiekt będzie się rozwijał w kilku kierunkach jednocześnie. – Bo parowozy to jedno, a infrastruktura – drugie – mówi Waldemar Ligma.
Choć podstawą parady są parowozy – ciężkie i głośne kolosy, ostatnie w Europie będące “na chodzie”, to w trakcie sobotniej imprezy w oczy rzucały się liczne stoiska, na których można było kupić nie tylko jedzenie, ale i pamiątki i kolejowe gadżety. Złośliwi mogą twierdzić, że było drogo, ale nie ma co przesadzać – ważne było to, że Wolsztyn niemal zamienił się w miasteczko kolejowe, a wspomniane stoiska stały się miejscem do dyskusji o kolejnictwie czy przyszłości parowozów. Były też wymianą doświadczeń, bo nierzadko można było spotkać na nich maszynistów z wieloletnim stażem, jak i tych świeżo upieczonych, dla których kolej to całe życie, stąd raczyli opowieściami o pasji tych, którzy niekoniecznie wiedzieli, jak wielkie znaczenie w Europie ma niewielki stosunkowo obiekt zlokalizowany w Wolsztynie. Obiekt, który przetrwał mimo trudności i nie zapowiada się, by jego przyszłość była zagrożona. Pokazała to właśnie Parada, którą odwiedziły tysiące gości – z regionu, Polski i zagranicy. – To była szansa na wymianę doświadczeń, jak i pozyskanie nowych kontaktów, również z ludźmi specjalizującymi się w pozyskiwaniu dofinansowań na działalność takiej instytucji jak nasza – mówi dyrektor Parowozowni Waldemar Ligma.
Sobota była upalna, ale upalne we wnętrzach są też parowozy, więc świetnie wpasowały się w klimat, a pogoda, choć gorąca, nie odstraszyła chętnych obejrzenia przejazdu zabytkowych lokomotyw. Tych w tym roku było pięć, każda z innego kraju. Miało być sześć, ale że kolosy do najmłodszych nie należą, to nietrudno o awarię, nawet tuż przed tak ważną w Europie imprezą. Waldemar Ligma wyjaśnia, że cały czas trwają starania, by wolsztyńska Parowozownia mogła poszczycić się większą ilością sprawnych maszyn i nie wyklucza, że będzie to możliwe już w przyszłym roku. – Tak, by nie tylko Piękna Helena zachwycała wolsztynian i turystów – uśmiecha się dyrektor. Wyjaśnia także, że tegoroczna Parada różniła się od wcześniejszych tym, że Parowozownia zorganizowała ją właściwie własnym sumptem, przy wsparciu samorządów – gminnego, powiatowego i wojewódzkiego. – Wcześniej pieniądze wykładało też PKP Cargo, a teraz, mimo braku finansowania, udało nam się zorganizować dobrze przyjęte wydarzenie – zaznacza szef instytucji, tłumacząc tym samym, iż powyższy stan rzeczy spowodował, że najlepsze miejsca były biletowane. Ale nie wszystkie. – Staraliśmy się ustalić ceny na akceptowalnym poziomie i jestem przekonany, że większość rozumie, iż nie sposób zorganizować tak dużej imprezy bez biletów – mówi dyrektor, informując przy okazji, instytucja, którą kieruje, od pewnego czasu odnotowuje znaczny wzrost turystów. – Nie bez znaczenia są tutaj nasze starania, by ich pozyskać – zaznacza Ligma, wymieniając wśród nich choćby promocję w postaci druku folderów i broszur reklamowych, które trafiły już do większości ośrodków wypoczynkowych w regionie. – I to działa, bo widzimy, że Parowozownia cieszy się coraz większym zainteresowaniem – mówi Ligma.
Większe zainteresowanie instytucją to też większa mobilizacja do tego, by ją rozwijać i zmieniać w turystyczną perełkę regionu. W planie są nie tylko kolejne wydarzenia, ale również wystawienie na ogólnodostępny widok nieczynnych parowozów. Stąd instytucja czyni starania, by pozyskać torowiska i doprowadzić pomysł do finału. Ponadto są szanse, że jeszcze w tym roku uruchomiony zostanie hotel, co znacznie ułatwi turystom życie, bo wielu wskazywało, że właśnie miejsc noclegowych brakuje im najbardziej. Dyrektor zdradza też, że chce pozyskać wagon restauracyjny, który świetnie wpisywałby się w historyczne miejsce, a jednocześnie pełnił funkcję bufetu, m.in. dla osób nocujących w hotelu. – Są to być może ambitne plany, ale uważam, że możliwe do realizacji – zaznacza Waldemar Ligma, odnosząc się przy okazji do sytuacji finansowej instytucji. – Nie jest zła, a dzięki Paradzie mamy szanse na kolejne dofinansowania – mówi. I przypomina, że owoce przyniosły też wizyty w Warszawie, w ministerstwach, bo Parowozownia dostała dwa granty warte kilkaset tysięcy złotych. – Dziś wiemy, że jest możliwość pozyskania kolejnych pieniędzy, i zamierzamy z tej możliwości skorzystać – mówi dyrektor. Podkreśla także, że kolejna parada odbędzie się w maju, by zachować tradycję, ale tłumaczy, że nie oznacza to wcale, iż w kolejnych miesiącach nic nie będzie się działo. – Mamy w planie drugą edycję miniparady, a także mniejsze wydarzenia. Będzie więc sporo wydarzeń – zapewnia.
Na koniec warto przypomnieć, że cały czas organizowane są przejazdy turystyczne cieszące się zainteresowaniem. Od września parowozy wracają również do ruchu planowego. Ponadto niedaleko instytucji, na dworcu, działa punkt informacyjny, stanowiący ułatwienie dla turystów, co pokazało sobotnie wydarzenie, kiedy punkt był oblegany. – Jak więc widać, infrastruktura jest w coraz lepszym stanie, a Parowozownia w coraz lepszej kondycji. I będzie lepiej – uśmiecha się Waldemar Ligma.