Z nową komendant funkcjonariuszy w Wolsztynie mł. insp. Katarzyną Sobczak-Kukawką o pracy w wydziale kryminalnym, ale też o ambicji, kreatywności, chęci uczenia się oraz o… wybuchu granatnika w gabinecie komendanta głównego policji rozmawia Joanna Przybylska.
Kobiet w mundurze jest mało. Dlaczego wstąpiła pani do policji?
Jeszcze 20 lat temu kobiet w Policji rzeczywiście było niewiele. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej, a szeregi naszej formacji w dużym stopniu tworzą właśnie kobiety. W moim przypadku służba w Policji, to marzenie z dzieciństwa. Odkąd pamiętam zawsze mówiłam, że będę policjantką. Wiedzieli o tym wszyscy moi znajomi i rodzina, choć pewnie nie wszyscy w to wierzyli, bo nie mieliśmy policyjnych tradycji (śmiech). Przez wiele lat trenowałam sztuki walki, byłam sportowcem. Niektórzy z moich bliskich myśleli, że pójdę właśnie w stronę sportu. Tak się jednak nie stało. Swe zawodowe życie niemal 23 lata temu związałam z mundurem. Trudno było się dostać, ale mi się udało.
Gdzie zaczynała pani pracę?
Bezpośrednio po kursie podstawowym rozpoczęłam służbę w pionie prewencji Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. Zaczynałam jak każdy. Od podstaw, od samego dołu. Dzięki temu znam dobrze tę pracę i sądzę, że każdy funkcjonariusz powinien rozpoczynać swą służbę w taki właśnie sposób. To decyduje o szacunku do ciężkiej pracy w terenie, a jednocześnie pozwala na zdobywanie niezbędnego doświadczenia. Bycie policjantem, to codzienna gotowość do kontaktu z ludźmi i umiejętność rozwiązywania różnych problemów, a jednocześnie zdolność do odnajdywania się w niecodziennych sytuacjach. Jest to pierwszy test na to, czy ktoś się do tego zawodu nadaje, czy nie. Praca jest wymagająca, ale daje satysfakcję. Jako młoda policjantka miałam okazję do udziału w Turnieju Par Patrolowych, który policjanci nazywają “czarem par”. Ponad 20 lat temu, wśród typowo męskich zespołów razem z moim kolegą byliśmy jedyną parą mieszaną. Wygraliśmy zawody w województwie wielkopolskim i reprezentowaliśmy nasz garnizon na zawodach ogólnopolskich organizowanych w Słupsku. To spowodowało, że przestałam być anonimowa w gronie funkcjonariuszy. Turniej pozwalał mi też realizować pasję sportową. Po patrolówce w Poznaniu był referat wywiadowczy. To taka quasi patrolówka, ale nie w mundurze. Później decyzją przełożonych na krótko wróciłam do pionu prewencji, by zostać dowódcą plutonu w Sekcji Zabezpieczenia Miasta. Byłam pierwszą kobietą na tym stanowisku. Było to dla mnie duże wyróżnienie, jednak czułam, że moim celem jest służba wydziale kryminalny. Tam chciałam się realizować. Po jakimś czasie osiągnęłam swój cel i przeszłam do wydziału kryminalnego Komendy Miejskiej w Poznaniu, a później Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Cel został osiągnięty. Czym tam pani się zajmowała?
Realizowałam czynności z różnych dziedzin. Najdłużej byłam koordynatorem do spraw zwalczania handlu ludźmi i przestępczości seksualnej. Ostatnie 4 lata służby w wydziale kryminalnym Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu kierowałam sekcją zajmującą się zwalczaniem przestępczości samochodowej. Dwa i pół roku temu przeszłam do Nowego Tomyśla, gdzie objęłam stanowisko pierwszego zastępcy komendanta.
Jak się wchodziło w to męskie grono? Była pani często jedyną kobietą?
Wejście w męskie grono było czymś, z czym liczyłam się rozpoczynając służbę w Policji. W pewnym sensie byłam na to przygotowana. Praca z mężczyznami nigdy nie stanowiła dla mnie problemu. To kwestia profesjonalizmu. W wydziale kryminalnym Komendy Miejskiej oprócz mnie pracowałą tylko jedna kobieta. Nadal utrzymuję z nią kontakt, choć od pięciu lat jest na emeryturze.
Stereotyp mówi, że kobieta to słaba płeć.
Ten stereotyp bierze się z naszej fizyczności i oczywistym jest, że w tym rozumieniu kobieta nie dorówna mężczyźnie. Nie ma takiej możliwości. Na szczęście fizyczność to nie wszystko. Sama to odczułam pracując w Poznaniu. Jako kobieta interweniująca w terenie wielokrotnie łagodziłam sytuację. Z drugiej strony mamy tyle dziedzin pracy w policji, że każdy może znaleźć dla siebie miejsce. W Wolsztynie, jako jedyni w regionie, na trzech techników kryminalistyki mamy dwie kobiety, a np. w Nowym Tomyślu jest trzech mężczyzn. Panie z powodzeniem wykonują swoją pracę i w niczym nie ustępują kolegom.
Jakim pani jest szefem?
Gdybym miała określić to jednym zdaniem, powiedziałbym, że jestem wymagająca i lubię pracować z profesjonalistami. To daje komfort pracy i sprawia, że jest ona realizowana na wysokim poziomie, na czym mi zależy. Jestem też praktykiem i wiem, że nie wymagam niczego, co wykraczałoby poza to, co sama robiłam i robię. Rozpoczynając służbę w wolsztyńskiej jednostce poprosiłam o zainstalowanie w moim komputerze systemów, których policjanci używają na co dzień w trakcie służby. Lubię wiedzieć co dzieje się wokół. Lubię sama dotknąć i sprawdzić. Każdy ma inne doświadczenie życiowe i zawodowe. Uważam, że powinniśmy się nimi dzielić i wzajemnie uczyć się nowych rzeczy. Moim “konikiem” ze względu na 18 lat służby w pionie kryminalnym jest właśnie ta sfera. Prewencja i ruch drogowy, to obszary, które stały mi się bliższe dopiero w Nowym Tomyślu.
Jest pani trzecim szefem wolsztyńskiej komendy w ciągu kilku miesięcy. Czy te zmiany nie powodują dezorientacji wśród pracowników?
Nie odczułam, by policjanci czy pracownicy cywilni odebrali te zmiany w taki właśnie sposób. Komendant Łozowiecki pełnił służbę w wolsztyńskiej jednostce przez ostatnie sześć miesięcy, zastępując na tym stanowisku wieloletniego komendanta Roberta Bekiera. Od 3 października tego roku Komendant Wojewódzki Policji w Poznaniu powołał mnie na stanowisko Komendanta Powiatowego Policji w Wolsztynie. Każda zmiana jest na początku pewnego rodzaju dyskomfortem, bo nie wiemy, co ze sobą przyniesie. Ze swej strony od początku zadeklarowałam otwartość i chęć współpracy. Mam nadzieję, że wraz z policjantami i pracownikami cywilnymi, samorządami oraz instytucjami życia publicznego będziemy budować pozytywne relacje. Zdaję sobie sprawę, że do tego potrzebny jest czas. Jestem otwarta na dialog. Chciałabym utrzymać wyniki jednostki w obszarach, które są wysoko oceniane i podnieść poziom tam, gdzie można zrobić więcej. Przeprowadziłam kilka kontroli, które wypadły bardzo pozytywnie. Chciałam sprawdzić od czego zaczynam. Jako komendant będę chciała, żeby podlegli mi policjanci mieli jak najlepsze warunki pracy. Na pewno będę też motywowała ich do większej kreatywności i wychodzenia poza utartą drogę. Lubię wyzwania. Chciałabym pokazać inne możliwości, które można w tej pracy wykorzystać i jeśli tylko będę mogła pomóc, pomogę w ich realizacji.
Poza współpracą z policjantami komendant musi też współpracować z samorządami. Tymczasem prośba o dołożenie się do nowego samochodu dla funkcjonariuszy wzbudziła wątpliwości w gminie Siedlec. Padły nawet słowa, że pomagają ostatni raz.
Nie będę tego komentować. Mam nadzieję, że dojdzie do bezpośredniego spotkania z wójtem. Chciałabym to wyjaśnić osobiście. Sądzę, że bezpieczeństwo jest wspólnym celem wszystkich. Do realizacji są potrzebne wszelkie środki, a jednym z nich są samochody, którymi policjanci się przemieszczają.
Wizerunkowi policji nie pomógł wybuch granatnika w gabinecie komendanta głównego. Z perspektywy policjanta w Nowym Tomyślu czy w Wolsztynie – co można zrobić, żeby ten wizerunek poprawić?
Budowanie pozytywnego wizerunku Policji to długotrwały proces, w którym uczestniczą wszyscy policjanci niezależnie od stażu, stopnia i funkcji. To codzienne kontakty z mieszkańcami, pomoc w rozwiązywaniu konfliktów, przeprowadzane interwencje, czy działąnia prewencyjne. Sądzę, że sprawy, które dzieją się daleko od nas i pojawiają się w mediach ogólnopolskich, choć dotyczą Policji, to nie przekładają się bezpośrednio na odbiór funkcjonariuszy jednostek szczebla powiatowego. Zdecydowana większość policjantów i pracowników naszej jednostki to mieszkańcy powiatu wolsztyńskiego. Atutem małych społeczności jest to, że ludzie znają się, bo korzystają z tych samych sklepów, odprowadzają dzieci do tych samych szkół i chodzą tymi samymi ulicami. To pozwala na szerszą i bardziej kompleksową ocenę funkcjonariuszy, a przez to formacji, którą tworzą.
Na koniec, jak odreagowuje pani stres z pracy?
Czasu wolnego nie mam niestety zbyt wiele. Jeśli tylko mam taką możliwość to realizuję się i oczyszczam głowę poprzez aktywność fizyczną. Np. jutro jestem umówiona na łyżwy z moimi dziećmi. Lubię też książki o tematyce kryminalnej. Moim ulubionym autorem jest Ryszard Ćwirlej. Przeczytałam prawie wszystkie jego książki, które określane są jako kryminały neomilicyjne. Niedawno wydana została nowa, po którą jeszcze nie sięgnęłam, ale to tylko kwestia czasu (śmiech). Chciałabym, żeby autor odwiedził nasze miasto. Mam niedosyt, bo nie ma książki o Wolsztynie jego autorstwa, a o Opalenicy i Grodzisku Wielkopolskim już była.
Dziękuję za rozmowę.